SKOK Z DACHU BUDYNKU POLTEGOR WE WROCŁAWIU

 

15.12.2001 o godz. 12:00 po raz pierwszy w świecie odbył się skok na BUNGY z dachu budynku. Posłużył do tego 25-cio piętrowy najwyższy wieżowiec Dolnego Śląska POLTEGOR we Wrocławiu.


Tego jeszcze nie było:

  • Skok wykonany został przez Mario z wysokości 90m. Leciał on równolegle do ściany budynku, w niewielkiej od niej odległości.
  • Skok bez użycia wysięgnika
  • Technika , która została zastosowana przy tym skoku jest zupełnie nowatorska. Podobne próby do tej pory czynione były z pomocą specjalnego wysięgnika. Mario postanowił przetestować oryginalną, nie stosowaną do tej pory technikę
  • W celu zabezpieczenia skoczka przed zetknięciem się ze ścianą budynku użyto dwóch prowadnic ze stalowych linek.
  • Skok odbył się pomyślnie ,dostarczając dużych wrażeń zgromadzonej licznej publiczności i skaczącemu.

 

15-XII-2001r. O godz. 12.00 w obecności wielu dziennikarzy i kamer TV chciałem zaprezentowałem nową odmianę bungy jumping skacząc z najwyższego na Dolnym Śląsku wrocławskiego wieżowca POLTEGOR-center.

Wrażenia skoczka:

Stojąc na krawędzi dachu 25-cio piętrowego budynku nie wiedziałem co mnie czeka bo próby z workiem wypełnionym piaskiem (75 kg) nie powiodły się pomyślnie , ponieważ tor lotu worka jest inny niż skoczka , raz przetarła się guma ,drugim razem worek doleciał prawie do ziemi . Nie mogłem przewidzieć siły tarcia jaka zadziała na dwie stalowe linki przymocowanych do haków holowniczych dwóch aut osobowych , linki te miały zapewnić mi bezpieczny dystans od oszklonego budynku . Myślę sobie powinno się udać , ale serce było innego zdania , kołatało aż drżały ręce. Odliczam 3, 2, 1, bungyyyy i lekko się odbijam aby zmniejszyć tarcie karabinków po stalowych linkach. Szybko nabieram prędkości i faktycznie nie słyszę tarcia myślę sobie super wszystko idzie gładko. Piętra mijały a ja dalej spadam i spadam ,ogarnia mnie wielki strach bo trwa to za długo , nie czuję żadnego wyhamowywania , myśl jaka mi się nasunęła to obrócić ciało bokiem by barkiem uderzyć w ziemie a nie głową . Samoistnie jęknąłem . Byłem już tak nisko że widziałem przerażone miny publiczności ,nareszcie przestałem spadać , zawisłem na ułamek sekundy kilka metrów nad chodnikiem. Niebezpieczeństwo minęło ale nie na długo bo guma z dużą siłą wystrzeliwała mnie do góry w kierunku oszklonego budynku , musiałem przekręcić ciało głową do góry i być gotowym do odepchnięcia się w razie ewentualnego zderzenia się ze ścianą . Do tego celu nałożyłem grube rękawice .podciągnąłem się i wypatruję miejsca w które mogę walnąć. Worek podczas prób latał ok.1m od budynku . Przelatuję kilkanaście pięter wzdłuż oszklonej klatki schodowej w odległości ok. 1m i spadam ponownie w dół nie ponosząc żadnych zadraśnięć . Wykrzyknąłem pierwszą myśl życie jest piękne po czym usłyszałem oklaski i szczęśliwie kolega Norbert opuścił mnie na dół . Był to najtrudniejszy skok w moim życiu, a o bardziej skomplikowanym nawet nie słyszałem.